Junak M11 125 – mały chopper z Chin

Był czas, że organizowałem wycieczki dla motocykli 125 cm³. W każdej z wycieczek udział brały tylko motocykle znane od lat: honda, yamaha, suzuki czy ktm. Nikt nie jechał na junaku albo romecie. Uznałem, że powinienem sprawdzić co jest przyczyną. Zdobyłem w jednym z salonów motocyklowych nowego junaka M11. Jak dotąd jeździłem głównie motocyklami turystycznymi, a za sterami innych rodzajów jednośladów miałem styczność sporadycznie. Więc pierwsze spotkanie z junakiem M11 wymagało ode mnie przyzwyczajenia się do prowadzenia choppera.

Spotkanie

Czarny, chromowany i błyszczący junak M11 125 sprawia wrażenie dużego motocykla. Nazwanie jednośladu chopperem przywodzi na myśl masywny, niski ale muskularny motocykl z dużym silnikiem. Choć, gdyby przypomnieć historię powstania takiego typu maszyn, tego junaka lepiej byłoby nazwać cruiserem. Najpierw patrzyłem na chromowane gmole, obudowę chłodnicy, osłony pod siodełkiem i dwa błyszczące kominy po obu stronach motocykla. Potem na masywny zbiornik, duże siodełko i głębokie błotniki. Szeroka i uniesiona kierownica także przyciągała mój wzrok. Ale najciekawiej wyglądał silnik. Niby wiedziałem, że to studwudziestkapiątka, lecz patrząc na niego miałem wrażenie większej pojemności. Cały motocykl wygląda masywnie, jakby ważył grubo ponad dwieście kilogramów. Tymczasem masa junaka gotowego do jazdy wynosi 150 kg. Przy długości 2230 mm może śmiało zatrzymywać się przy japońskich shadow ( 2300mm, 146kg), intruder ( 2240mm, 140kg ) czy virago (2190mm, 147kg ) i pojechać w dal.

Motor

M11 napędza, dwucylindrowy, rzędowy z układem wtryskowym, silnik o pojemności pozwalającej na poruszanie się nim posiadaczy kat. B. i mocy 7.8 kW (10.63 KM). Przyznam, że gdy usłyszałem o tych niecałych jedenastu konikach wyobraziłem sobie daleką, ale długą jazdę. Producent podaje prędkość maksymalną 85 km/h. Starsze japońce pewnie będą się śmiać, bo same potrafią pojechać ponad setkę. Tak sobie myślałem. Test jednak nie opiera się na czytaniu danych. Maszyna obok mnie miała przejechane 60 km, a więc świeżynka. Szybko się dowiedziałem, że lepiej wymienić chińskie świece na coś bardziej znanego u nas. Tutaj tak zrobiono. Po uruchomieniu silnika słychać z kominów basowy dźwięk, całkiem przyjemnie brzmiący. Znowu wrażenie większej maszyny. Nie odczuwałem wibracji czy nierównej pracy, zakładam, że dzięki wałkowi wyrównoważającemu. Pierwsze kilometry jechałem ostrożnie, zapoznając się z możliwościami silnika i hamulców. M11 dość szybko reaguje na odkręcenie manetki gazu. Wkręca się na obroty jednak przez duży skok manetki hamowanie silnikiem jest lekko opóźnione. Trzeba mocniej puścić rączkę by junak zaczął zwalniać. Lecz gdy już załapał, to nawet nie musiałem naciskać hamulca by mocno zwolnić. Rozpędzanie trwa dłużej, ale nie jest źle. Na starcie ze świateł ruszałem razem z samochodami i do 70 trzymałem się równo. Potem było trudniej. Zjeżdżając z wiaduktu licznik pokazał 105 km/h. Ale wiadomo – sprzyjające warunki.

Jazda

W weekend przejechałem junakiem M11 600 kilometrów. Pierwsza setka to przyzwyczajenie się do nowej dla mnie pozycji za kierownicą. Szerokie i miękkie siedzisko było na początku moim sprzymierzeńcem, ale z czasem zapadałem się trochę zbyt głęboko. Stopki dla nóg mogłyby być trochę dalej, krócej przyzwyczajałbym się do pozycji za sterami. Ale po wspomnianej setce (chodzi o kilometry) było coraz lepiej. Spodobała mi się skrzynka biegów. Standardowo – jedynka w dół i cztery do góry, razem pięć. Dźwignię można dostosować do kierowcy, co uczyniłem. Po tym zabiegu przełączanie było dokładne i nie sprawiało trudności. Biegi wchodziły łagodnie i bez szarpnięć. Szeroka kierownica ułatwia manewrowanie, choć do dłuższego widelca musiałem się przyzwyczaić. Słabiej pasowało mi wygięcie kierownicy zmuszające do lekkiego zgięcia w nadgarstkach, ale to drobiazg o którym pamiętałem tylko podczas manewrów parkingowych. Na wycieczkę z Warszawy do Janowca i z powrotem wybrałem się z kolegą na hondzie varadero 125. Te hondy mają silniki najmocniejsze w klasie 125. Dopuszczalne 15 KM dla kat. B. Martwiłem się, że jadąc junakiem będę zostawał w tyle. Nic z tych rzeczy. Trzymałem się równo i często goniłem z przodu. Prędkościomierz bez problemu wskazywał prędkości powyżej 90 km/h. Rozpędzanie chwilę trwało, ale nie tak abym się nudził, a na pewno nie miałem powodu by się martwić. Kolega od varadero także jechał tym junakiem i napisał swoją opinię

Intuicyjność

Gdy po raz pierwszy wsiadłem na junaka M11 125 nie musiałem szukać przełączników na kierownicy i intuicyjnie zacząłem ich używać. Dobrze czytelny elektroniczny wyświetlacz ma wszystko czego potrzeba. Po przekręceniu kluczyka świeci na niebiesko. Prędkościomierz, obrotomierz, wskaźnik paliwa i kolejne cyfry zapiętego biegu. Brakowało mi zegarka, ale podobno motocykliści czasu nie mierzą. Ilość przejechanych kilometrów, kontrolki akumulatora, kierunkowskazów i świateł drogowych to standard. Wadą wyświetlacza była jazda, gdy słońce mieliśmy za plecami. Mocne światło słoneczne nie pozwalało na łatwe odczytywanie wskazań, ale w cieniu widoczność na 5.

Za kierownicą

Wspomniałem wcześniej o wygodzie siodełka i kierownicy, o nogach i przyzwyczajeniu do pozycji. Teraz napiszę jak czułem się za kierownicą. Lusterka są szeroko rozstawione i dobrze widać co zostaje w tyle lub co się zbliża. Widelec z lampą i licznikiem jest wyżej niż np. w intruderze 125. Jadąc czułem uderzenie powietrza w ramiona i głowę. Korpus nie cierpiał zbyt mocno. Nie musiałem też odrywać wzroku od jezdni by spoglądać na wskazania prędkościomierza. Zawieszenie dobrze wybierało nierówności i nawet na „kocich łbach” motocykl nie wpadał w wibracje. Jedynie to miękkie siodełko…

Hamowanie junakiem jest dużo lepsze niż przyspieszanie. Dwie tarcze z przodu i jedna z tyłu oraz system CBS. Naciskając klamkę hamulca przedniego hamuje też tylne koło. Przeglądając wpisy w internecie można przeczytać różne opinie o rozwiązaniu wprowadzonym przez UE. Dla mnie znaczyło to tyle, że na suchym praktycznie nie używałem hamulca nożnego. A gdy jechałem po mokrej nawierzchni dohamowywałem tylnym jak w starszych jednośladach. Fakt, że nie próbowałem ostro zahamować na mokrym. Znam jednak takich co próbowali i nie zgłaszali problemów. W kwestii hamowania dużą robotę robią opony. Oryginalne gumy nie mają wielu fanów. W czasie mojego testu nie sprawiły kłopotu. Nie ślizgały się na mokrym, a nie oszczędzałem ich specjalnie. Normalna jazda i było dobrze. W sytuacjach nagłych to umiejętności kierowcy biorą górę nad sprzętem, a nie odwrotnie. Motocykliści zazwyczaj są mistrzami przewidywania sytuacji. Albo powinni być. W oponach tego typu mi osobiście przeszkadza rowek poprowadzony przez środek opony. Najeżdżając na krawędzie wypukłych białych pasów na jezdni mam odczucie jakby ściągało mnie do czarnego.

Trasa i miasto

Jadąc w podróż takim motocyklem trzeba pamiętać, że tranzyty nie wchodzą w grę. Lepiej omijać drogi oznaczone na mapie na czerwono. I trochę więcej czasu musimy poświęcić na jazdę, ale czy to źle? Zobaczymy więcej, jadąc wolniej. W dłuższą podróż przydały by się sakwy lub jakiś stylowy kufer. Mocowałem plecak do oparcia, swoją drogą całkiem fajnie wkomponowanego w całość. Na kilka dni jazdy to rozwiązanie jednak nie zda egzaminu. Co innego w mieście. Testując junaka M11 w środowisku urbanistycznym poprosiłem o towarzystwo kolegę na co dzień używającego suzuki intrudera 125. Motocyklista ten nosił się z zamiarem kupienia takiego właśnie junaka lecz opinie w internecie go zraziły. Zamieniliśmy się więc na czas testu. Właściciel intrudera, jadąc junakiem był bardzo zadowolony. Chwalił możliwości chińskiej myśli technicznej z polską nazwą. I nieustannie porównywał z suzuki które zna na wylot.

Przyspieszenie

Doszło do tego, że musieliśmy sprawdzić który z motocykli lepiej przyspiesza ze startu zatrzymanego na światłach. Ja jechałem intruderem, on junakiem. Suzuki – 2 cylindry w układzie V o mocy 13 KM, ale na gaźniku. Junak rzędowa dwójka z prawie jedenastoma konikami, lecz na wtrysku. Doświadczeni motocykliści za sterami, ale nie na swoich maszynach, dla wyrównania szans. START. Oba ruszyły jednocześnie. Wtrysk i rzędowy układ lepiej wkręca silnik na obroty, ale fałka (V-Twin) jest silniejsza. Kto wygrał?

Zdradzę, że było płasko i bezwietrznie. Analogowy licznik intrudera pokazał 110 km/h, a na cyfrowym wyświetlaczu M11 maksymalne wskazanie to 108 km/h. Różnicę dwóch kilometrów można zrzucić na błąd skalowania.

Junak ruszył pierwszy, i przez pierwsze 100 m się oddalał, ale intruder doganiał go z każdym metrem. Na metę dotarły prawie równocześnie, bo po osiągnięciu maksa jechały równo. A wygrała africa twin która pojawiła się nagle i tak samo szybko odjechała.

Podsumowanie

Jak zapewne wnikliwsi zauważą nie piszę nic o jakości wykonania motocykla. Dużo o tym napisano, a ja postanowiłem sprawdzić możliwości użytkowe. Nie jest tajemnicą, że te maszyny przypływają z Chin w kontenerach, spakowane tak by wszystko się zmieściło. Odbiorca w Polsce je składa w całość. Jeśli praca zostanie wykonana dobrze, użytkownik nie spotka się z problemami. Jakość materiałów jest adekwatna do ceny motocykla. W egzemplarzu udostępnionym do testu wymieniono tylko chińskie świece. Czytałem różne opinie i wiele z nich jest pozytywnych. Kwestia podejścia i oczekiwań. Junak M11 125 podczas moich sześciuset kilometrów spisał się bardzo dobrze i nie znajduję szczególnych minusów poza indywidualnym podejściem do tego typu maszyn. Mam na myśli rodzaj, nie markę. W salonie usłyszałem, że M11 sprzedaje się całkiem dobrze i teraz wiem dlaczego.

CynioCh

zdjęcia: autor

PS. Motocykl dostępny w każdym kolorze pod warunkiem, że będzie czarny. Jakbym gdzieś to już słyszał.

Dane techniczne: Junak M11

Pojemność 125cm³

Silnik Czterosuwowy, dwucylindrowy, 2 zawory na cylinder, OHC

Zasilanie Wtrysk

Chłodzenie Ciecz

Moc 7,8 kW (10,63 KM) przy 9500 RPM

Stosunek wagi do mocy 0,070 kg/KM

Prędkość max. 85 km/h

Hamulce Tarczowe hydrauliczne (2 tarcze przód, 1 tył, system CBS)

Opona przód 90/90 – 18

Opona tył 130/90 – 15

Wymiary dł/szer/wys (mm) 2230/840/1140

Wysokość siedziska (mm) 690

Masa (kg) 150

Pojemność zbiornika paliwa 14 l

Spalanie 3,6 l/100 km (podczas testu)

(Tekst poniżej jest opinią Marcina jadącego varadero)

Kolega dostał do testu Junaka 125. Mieliśmy się wybrać do Torunia, ale pogoda w sobotę rano raczej nie zachęcała do jazdy. Sobota przywitała nas deszczem i burzą. Oczywiście z cukru nie jesteśmy i w deszcze jeździmy swoimi jednośladami. Ale inaczej jest jak jedziesz i po drodze złapie cię deszcz, a inaczej jak otwierasz bramę garażu i od razu dostajesz deszczem w twarz, chyba że ktoś lubi takie klimaty.

Koło południa zaczynało się przejaśniać. Wtedy nadeszła pierwsza myśl, żeby jednak pojechać. Ale po zerknięciu na mapy pogodowe to deszcz i burze, które przywitały nas rano szły na północ, więc gonilibyśmy poranny deszcz i chmury burzowe. Wykiełkował pomysł, aby pojechać na południe. Nie w góry, ale trochę bliżej, czyli w stronę Kazimierza Dolnego. Czemu nie. Raczej deszczu już nie spotkamy, bo ten był w drodze na północ.

Spotkaliśmy się obok dawnej siedziby książąt Mazowieckich czyli w Czersku, koło Góry Kalwarii. Ja na swojej Hondzie Varadero 125, a kolega na Junaku M 11 125. Pierwszy rzut oka i Junak nie wygląda na małą 125 ccm. Dwa cylindry, dwie rury wydechowe, chromy i wymiary sprawiają wrażenie, że to sporo większa maszyna.

Ruszyliśmy w stronę Warki. Już wcześniej podjęliśmy decyzję, że raczej będziemy unikać „czerwonych” dróg i jechać bocznymi. Gdy jest mniejszy ruch na drodze to można się skupić na motocyklu i jeździe, a nie uważać na kierowców samochodów, dla których jesteśmy zawalidrogami.

Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów zamieniliśmy się motocyklami. Przyznam się, że pierwszy raz wsiadam na taki typ motocykla. Do tej pory jeździłem turystykami. Pierwsze wrażenie, to jakoś nisko, nogi lekko zgięte w kolanach i już dotykam ziemi, dłonie na kierownicy na wysokości mojej brody. Sprawdzam jak chodzi sprzęgło i co i nie czuję jak wskakują biegi. Ciekawa odmiana. Na liczniku prędkościomierz i obrotomierz razem ze wskaźnikiem poziomu paliwa, a w dolnym prawym rogu wyświetla się informacja jaki bieg jest aktualnie włączony. Wyświetlacz czytelny za wyjątkiem jazdy ze słońcem świecącym w plecy. W takiej sytuacji, niestety, wyświetlacz licznika jest prawie nieczytelny. Ale wróćmy do jazdy.

Ruszyłem. Los chciał, że trafił mi się odcinek drogi o dosyć nierównej nawierzchni. I po pierwszych kilometrach czułem dość sztywno zestrojone zawieszenie i dosyć twarde siedzenie. Motocykl dosyć sprawnie się rozpędza do 60 – 70 km/h, później już idzie mu trochę gorzej. Maksymalną prędkość jaką udało mi się osiągnąć to 95 km/h. Zapewne na to ograniczenie miało wpływ kilka czynników: wymiary i waga testującego prawie 100 kg żywej wagi. Brak przedniej szyby powoduje większe opory powietrza. Pod górkę trzeba redukować biegi i to nawet do trójki. W czasie jazdy po nierównościach odczuwalne są na dłoniach i stopach drgania przypominające mrowienie, ale można się do tego przyzwyczaić. Dla mnie dużym problemem było wykonywanie manewrów skręcania, ale wynika to z tego, że przednie koło jest wysunięto znacznie bardziej do przodu niż w motocyklu na którym jeżdżę na co dzień.

Odnośnie jazdy ogólnie nie mogę powiedzieć, że źle mi się nim jechało. Mam swoje uwagi, lecz może to wynikać z typu motocykla. Junakiem zrobiłem 40 km, natomiast swoją Hondą ponad 2500 km, więc się już przyzwyczaiłem do swojego turystyka. Niedługo CynioCh pewnie zamieści dokładniejszy opis testu użytkownika.

Tekst i zdjęcia są Marcina.