
Zrobiło się ciepło i coraz więcej motocykli pojawia się na drogach. Cieszymy się zbliżającym sezonem, sprawdzamy motocykle, stroje, kaski i różne akcesoria. Ja dodatkowo postanowiłem przypomnieć sobie o pierwszej pomocy dla motocyklistów. Rzecz jasna można poszukać szkolenia i tam poćwiczyć, niemniej przeczytanie relacji z takiego szkolenia może być niezłym początkiem.
Kilka lat temu zapisywałem się na różne szkolenia z pierwszej pomocy i każde dało mi jakąś lekcję. Mimo że upłynęło trochę czasu od tego, które opisałem poniżej, wciąż uważam, że było jednym z najlepszych. Aby nie zapomnieć opisałem je wtedy dosyć dokładnie, i teraz przypominając sobie cenne informacje, podzielę się tym opisem.
Na początku napiszę, że nie wiem czy udało się ująć wszystko tak dobitnie i prosto jak ja miałem okazję usłyszeć. Nie jestem też w stanie napisać wszystkiego. Lat praktyki ratownika nie sposób objąć w całości i to jeszcze przez niemalże laika. Mimo to, postarałem się ująć wszystko bardzo dokładnie.
Czytając relację poniżej, dowiesz się jak postępować gdy będzie trzeba pomóc innemu motocykliście. Jak zachować się, jak zabezpieczyć miejsce, powiadomić służby, zdjąć kask, jak zrobić RKO i kiedy przestać. 10 minut czytania, ale warto.
Szkolenie
Podstawą ratowniczki było przekazanie informacji prostym językiem, poprzez proste określenia, zero mądrzenia się.
– By uratować kogoś, potrzebne są wam ręce i instynkt. Głowa działa wtedy na takim poziomie, że tylko wyuczone ręce i zachowania pozwolą na działanie.

Po pierwsze, co jest najważniejsze gdy zobaczysz wypadek?
Twoje bezpieczeństwo
Ustaw swój pojazd tak żeby wręcz zatarasować miejsce wypadku. Po to, by w czasie, gdy będziesz udzielał pomocy, jakiś rozkojarzony kierowca nie wjechał w was. Co najwyżej skasuje auto czy motocykl. Rzecz nabyta.
Po drugie: Jeśli masz możliwość, znajdź osobę do pomocy.
W dalszej części nazwę go „Zenek”. Do osób w zasięgu głosu wydajesz polecenia. Nie prosisz. Wskaż konkretnie, np.
– Gościu w niebieskiej koszulce! Rozstaw trójkąt na drodze!
Po trzecie: Zanim zadzwonisz po karetkę, zobacz co się stało.
Podejdź, ale tak by być bezpiecznym. Poszkodowany może być w szoku. Może w odruchu porządnie zdzielić cię w jakąś część ciała. Jak mówiła prowadząca szkolenie, ten leżący może być zagrożeniem, więc podejdź ostrożnie. Przodem do nóg delikwenta, a bokiem do głowy. Nogę postaw tak, by zblokować rękę, oczy na resztę członków. I nie nachylasz się, tylko kucasz i bardziej tyłkiem zbliżasz się do leżącego. Pytasz, wołasz, szukasz reakcji.
Patrzy, słyszy, rusza się – jest dobrze. Oceniasz co jest i komenda do Zenka
– Dzwoń po karetkę!
Pomocnik powinien wiedzieć co powiedzieć. Ale gdyby nie, to tak z grubsza powinno brzmieć.
Najpierw podaj gdzie jesteś. Ale wiedząc, że numer 112 może połączyć z centralą gdzieś w Polsce, może się okazać, iż operator nie zna miejsca o którym mówisz.
Tak więc: województwo, miejscowość, ulica, droga, cokolwiek, co pomoże w odnalezieniu miejsca. Potem opisz co się stało, tak by operator wiedział jakie siły i środki zaangażować. Odpowiedz na zadane pytania.

Gorzej jeśli leżący nie oddycha
Zakładamy na razie, że kask nie przeszkadza i masz dostęp do twarzy leżącego. Później będzie o kasku.
Gdy nie widać reakcji, można się nachylić. Udrażniasz drogi oddechowe czyli łapka na czoło i odchylasz głowę do tyłu. Nachylasz swój policzek nad ustami, oczy w kierunku klatki piersiowej. Może zobaczysz jak się porusza. Druga ręka leży delikatnie na klatce piersiowej, może poczujesz jak się rusza.
Delikwent nie leży na plecach, ale jakoś inaczej. I tak dojrzysz klatkę piersiową. Nie możesz pochylić się nad ustami? Zwilż zewnętrzną część dłoni i przytrzymaj przed jego ustami. Poczujesz zimno. Liczysz powoli do10.
10 sekund. Usłyszysz/poczujesz jeden oddech/westchnięcie i tyle − za mało. Instrukcja podaje powinno być 10 oddechów na minutę, czyli około co 6 sekund.
Przekonałeś się, że nie oddycha.
– ZENEK, dzwoń po karetkę!
To co? Trzeba zrobić RKO
Ale zanim napiszę co pamiętam o resuscytacji krążeniowo-oddechowej, kilka słów o tym co możemy jeszcze zastać.
Ofiara wypadku nie oddycha, czyli jest nieprzytomna. Ciało wiotczeje. Możemy zobaczyć treść żołądka na twarzy. Może być zakrwawiona, poobijana. Dla nas obca. Podczas ratowania możemy się zranić, albo przynajmniej wybrudzić. Pani ratownik poinformowała, że najważniejsze są rękawiczki. Gumowe jednorazówki są w każdej apteczce, ale też dobrze mieć je gdzieś upchnięte, nawet luzem. Nikt nie chce zranić się i załapać jakieś zarazki, chorobę czy coś. W końcu po czynnościach ratowniczych wrócisz do domu i przytulisz czy pocałujesz kogoś bliskiego, i raczej nie chcesz się martwić, czy przekazałeś im coś o czym nie chciałbyś widzieć?
Zgodnie z zasadą, najważniejsze nasze bezpieczeństwo.

Mamy rękawiczki? Znajdźmy pomocnika.
– Ej TY! W spodniach w kratę, dawaj tutaj, będziesz trzymał głowę.
Można założyć, że zebrał się już tłumek gapiów. Chyba, że jesteś sam. No trzeba sobie poradzić. Ale zawsze tak, by nas też nie położyło obok.
Więc Zenek trzyma głowę sztywno, zwracając na odchylenie udrażniające drogi oddechowe. Musisz teraz dostać się do mostka. Nie będziesz uciskał przez ubranie. Gdy widzisz ciało, miejsce uciskania wyznacz tak mniej więcej pomiędzy sutkami. W tym miejscu jest twardziej. Po pierwszych uciśnięciach wyczujesz gdzie jest twardo. Usłyszysz też jakby pękanie. To chrząstki z żeber się odrywają. Nie szkodzi, w końcu nie oddycha i gorzej mu nie zrobimy. Nie u wszystkich chrząstki trzeszczą. Zależy od budowy ciała.
Uciskasz na głębokość około 5 cm. Podobno jeśli uciśniesz zbyt mocno, nie zrobisz wielkiej krzywdy ratowanemu. Ale jeśli za słabo, to źle.
W instrukcji jest napisane: 30 : 2 – 30 uciśnięć, 2 wdechy.
Usłyszałem na szkoleniu, że dowiedziono, iż we krwi jest tlenu na około 20 minut oddychania. Ale gość nie oddycha. I właśnie Ty, uciskając klatkę piersiową, pompujesz tę krew do mózgu, który bez tlenu uszkodzi się nieodwracalnie. Teraz gdy służby przyjeżdżają na miejsce dość szybko, możesz pompować krew bez wdechów. Jeśli nie masz odpowiedniej maseczki do wykonania wdechów, to tylko uciskaj. Ale uciskaj cały czas. Aż przyjadą ratownicy i nie przestawaj gdy usłyszysz syrenę. Daj im czas.
Gdy się zmęczysz, zamień się z Zenkiem. Nie naciskaj do granic swojej wytrzymałości. Co około 150 uciśnięć zmieniaj się, nawet jeśli jesteś harpagan i myślisz, że dasz radę. Chodzi o to by utrzymywać właściwą głębokość uciśnięć i częstotliwość. Powinna ona wynosić 100 na minutę. Może nuć w myślach jakąś melodię. Będzie łatwiej.
Nie uciskaj mięśniami, lecz ustaw się tak, by ręce były sztywne, kolana lekko oddalone a ciężar twojego ciała niech napiera na ręce, co spowoduje prawidłowy ucisk. Taka dźwignia. Sprawdzałem, mięśnie nie wytrzymują. Podczas ćwiczeń lało się ze mnie i nie tylko ze mnie.

Gdy się opisuje takie działania, to zajmuje to dużo słów, ale w akcji wszystko trwa krótko.
Są cztery przypadki, gdy przestajesz reanimować:
– przyjechała karetka i przejęła akcję,
– reanimowany odzyskał oddech,
– opadłeś z sił i nie jesteś w stanie dalej działać,
– gdy twoje bezpieczeństwo jest zagrożone.

Ktoś z uczestników zapytał o wyrządzenie szkody osobie którą ratujemy. W odpowiedzi usłyszeliśmy, aby się nie przejmować. Poszkodowany umiera. Jeśli nie zrobisz nic, umrze na pewno. Połamane żebra się zrosną. Serca nie ściśniemy, bo jest tak umiejscowione, że nawet gdyby złamać żebro, to serca nie uszkodzimy.
Nic, tylko ratować
Ale brak oddechu to tylko jeden z wielu problemów jakie możesz spotkać na miejscu wypadku. Z samochodami jest tak, że wszędzie znajdziesz jakąś informację co robić. A o ratowaniu przy wypadkach motocyklowych już wiemy mniej. Motocyklista nie ma strefy zgniotu, poduszek powietrznych czy mnóstwa blachy naokoło. Zazwyczaj motocyklista jest wyrzucany z siodełka z powodu nagłego zatrzymania. Uderzony z boku może mieć uszkodzone nogi i miednicę. Gdy uderzy przodem to wtedy loteria. Uszkodzony korpus, ręce, nogi, miednica. W zależności od konstrukcji motocykla, każdy scenariusz jest możliwy.
Główną zasadą dla poszkodowanego jest: Leżysz? To LEŻ, k..wa!
Zwrot przywołany przez prowadzącą szkolenie nie jest przypadkowy. Ma on dobitnie nakazać poszkodowanemu, by się nie podnosił. Motocykliści jeżdżą w odpowiednich strojach, ale najsłabsze jest połączenie między głową a resztą ciała. Każda próba zmiany ciała może pogorszyć już powstałe obrażenia. Ale jeśli okaże się, że poszkodowany nie oddycha, to trzeba coś zrobić.
Motocyklista ma kask na głowie
Jak sprawdzić czy oddycha? Można odchylić szybkę, albo zwilżyć dłoń i włożyć pod szczęką kasku by sprawdzić oddech. Może ktoś zapytać dlaczego nie łatwiej zdjąć „skorupę” z głowy i wtedy sprawdzić? Jeśli nie oddycha to zdejmiemy, ale jeśli oddycha, wtedy kask w naturalny sposób stabilizuje głowę i kręgi szyjne. Jeśli nie trzeba, to nie zdejmujemy.
W momencie gdy stwierdzimy, że nie oddycha i przyjdzie pora na RKO, pozbycie się kasku z głowy jest konieczne.
Jak to zrobimy?
Ruchem robaczkowym

Czyli. Rozpinamy zapięcie pod szyją. Będzie potrzebny Zenek. Jedna osoba wkłada rękę pod kark i mocno stabilizuje utrzymując odległość od podłoża na tym samym poziomie. Druga osoba ustawia się od góry i łapiąc za kask po bokach wykonuje ruchy góra/dół w bardzo małym zakresie, ciągnąc jednocześnie do siebie. Próbowałem, nie jest łatwo. Ale jeśli poszkodowany nie oddycha, tak trzeba. Reszta jak opisałem wyżej
Usztywniania złamanych kończyn czy całego ciała są dostępne na każdym kroku. Można poczytać, a może lepiej wybrać się na szkolenie.
Tylko liznąłem temat, a co by było jeśli poszedłbym na więcej takich kursów. Może i tak zrobię. Generalnie ze szkolenia wyniosłem dużo. Oczywiście wiedzy w głowie. Przekaz dla wszystkich mógłby brzmieć:
„Nie patrz. Zrób coś. Jeśli nic nie zrobisz, szanse poszkodowanego na życie będą małe.”

Pamiętaj! Nie możesz tego tekstu traktować jako instrukcji. Jest to relacja ze szkolenia w którym uczestniczyłem. Pomoże, jeśli poczytasz, przemyślisz i w sytuacji krytycznej coś z tego zostanie w głowie.
Opisałem, co zapamiętałem, starając się przy tym nie wnikać w szczegóły zarezerwowane dla ratowników. Nic nie zwalnia z używania głowy, jako naszego największego atutu. Jeśli nie wpadniesz w panikę, rozsądek i wiedza ogólna będą lepsze niż instrukcja, której w danym momencie możesz nie mieć pod ręką.
Jak mówiła prowadząca szkolenie:
– Adrenalina i kortyzol powodują, że sprawność umysłu spada i tylko instynkty mogą pomóc.
Cynio_Ch
zdjęcia zrobiłem na jednym z pokazów pierwszej pomocy