Od czasu pojawienia się na rynku w 2003 roku do 2012 r. V-Strom DL 650 w zasadzie nie doświadczył żadnych poważniejszych modyfikacji technicznych czy wizualnych nie licząc pojawienia się ABS’u. W 2012 r. przeszedł gruntowny face lifting, kurację odmładzającą silnika oraz elektroniki. Ograniczył apetyt na paliwo i schudł kilka kilogramów a do tego urósł o 1 cm. W 2015 r. pojawiła się wersja XT, zupełnie już nie podobna do modelu debiutanckiego.
O tym jak bardzo Suzuki DL 650 z roku 2012 r. różni się od modeli z poprzednich roczników pisałem już Tu w moim teście ekstremalnym po 42 tys. km. Jedni twierdzą, że to odmienna wersja tego samego motocykla a inni, że to już nie ten sam, choć podobny motocykl. W 2015 r. pojawiła się wersja oznaczona jako XT. Różnice w stosunku do wersji 2012 ABS widać na pierwszy rzut oka. Teraz V-Strom 650 dostał nawiązujący do tradycji Suzuki DR 750 Big dodatkowy błotnik rozsławiony przez motocykle BMW oraz szprychowane koła. Skoro Japończycy zdecydowali się na taki ruch, to znaczy, że zrobili badania rynku, z których wynika, że użytkownicy DL’a oczekują zwiększenia jego możliwości terenowych. Ja oczekuję, więc bardzo mnie premiera XT ucieszyła.
DL 650 ABS – DL 650 XT ABS – różnice i orientacja na off-road
Wiele osób twierdzi, że to nadal ten sam motocykl i różni się od modelu 2012 wyłącznie wyglądem – po co więc przepłacać aż 1500 zł? Też tak na początku sądziłem. Założenie na tyłek portek moro i przypięcie do paska maczety nie zrobi ze mnie komandosa, a dodanie „dziubaska” z V-Stroma nie uczyni rasowej terenówki. Na odmłodzonym w 2012 r. motocyklu zrobiłem 42 tys. km, z czego sporo w terenie i po szutrach. Głównie jednak jeździłem nim codziennie do pracy. Motocykl poznałem jak własną kieszeń, więc przy bliższych oględzinach od razu zauważyłem kilka różnic między DL’em cywilem a DL’em komandosem.
Koła. Regularny V-Strom (DL650A) miał od zawsze felgi z aluminiowych odlewów. XT (DL650XA) dostał felgi o tej samej średnicy (marzyłem o 21” z przodu, ale jest 19”), jednak tym razem na szprychach. To nie przypadek, że wszystkie enduro czy krosy mają szprychy. Szprychy w przeciwieństwie do odlewów aluminiowych przyjmują na siebie część naprężeń w przypadku jazdy np. po kamieniach, czy dziurach asfalcie i rozprowadzają je po feldze. Zakładam, że dzięki temu mniej w kość dostaje felga, łożyska i całe przednie zawieszenie. Bardzo się ucieszyłem, gdy odkryłem na feldze wytłoczony napis, informujący że za produkcję kół odpowiada firma DID. Niepokoi mnie konstrukcja przedniej felgi. Szprychy umocowane są do niej do podwójnego rantu. Ten podwójny rant tworzy po wewnętrznym obwodzie korytko, w którym będzie zbierał się trudny do wyczyszczenia brud całego świata. XT (waży 215 kg i jest o 1 kg cięższy niż 2012 ABS, jednak nadal kilka kg lżejszy niż modele sprzed 2012 r. Podejrzewam, że na wagę wpływ miała także inna konstrukcja kół.
Serwisówka zaleca kontrolę szprych co 12 tys km i na pewno nie będzie to tania usługa. Samemu możemy zdiagnozować problem uderzając metalowym prętem w szprychy – będzie słychać, jeśli z którąś z nich będzie coś nie halo.
Dziubek. „Dziubek” to nie żaden dziubek, tylko dodatkowy błotnik. Ma ochraniać światła przed brudem spod przedniego koła. Dla mnie to nie jest jedynie dodatek wizualny. Kiedyś przedzierałem się moim DL’em przez naprawdę gęste krzaki i porysowałem sam nosek czaszy motocykla. Punkt znajdujący się między światłami jest najbardziej do przodu wysuniętym elementem czaszy. Dało się przepolerować i ślad nie został. Teraz w wersji XT dodatkowy błotnik będzie odpowiedzialny za zbieranie ze świateł gałęzi i przekierowywanie części z nich na handbary.
Dla kogoś kto ma DL’w wersji „cywil” dobra informacja. Dziubek trzyma się na kilka spinek i chyba 3 śruby i moim zdaniem można go przeszczepić do modelu z 2012 r.
Silnik
Zaskoczyło mnie, że podczas ruszania XT mi zgasł. Okazało się, że muszę dodać minimalnie więcej gazu niż byłem przyzwyczajony. Potem jeszcze raz zgasł mi na światłach – pamięć mięśniowa. XT za to rusza nieco żwawiej, mam wrażenie, że na 1 i 2 biegu jest nieco bardziej elastyczny i wyczuwalnie mniej szarpie. Uważałem, że poprzednik oddaje moc jak elektryczny, teraz czuć to nieco wyraźniej. Skrzynia biegów pracuje cudownie – w żadnym motocyklu jakim jeździłem w życiu skrzynia nie pracuje tak gładko. Pomyślałem, że może to tylko sugestia, bo nowe moto, podjarka i emocje, więc skonsultowałem sprawę z człowiekiem z Suzuki. Dowiedziałem się, że faktycznie Japończycy znowu grzebnęli w silniku, kosmetycznie, ale jednak. Założenia były takie: doprecyzowanie pracy układu wtrysku paliwa, rozrządu i elektroniki. A więc dobrze mi się wydawało, że XT jedzie jakby trochę inaczej, trochę bardziej sportowo. Jak – i czy w ogóle – będzie to odczuwalne podczas jazdy w ciężkim terenie, tego na razie nie potrafię powiedzieć. Jazdy po szutrach i trawie zaliczyłem, ale nie jest to dla mnie off road.
Zmiany typowo kosmetyczne.
Obszycie siodła z użyciem skóry w dwóch kolorach oraz czerwonej nici bardzo mi się podoba. Kanapa wygląda jak akcesoryjna. W moim modelu z 2012 r. na rogach literek S nakleionych na zbiorniku delikatnie złuszczyła się srebrna powłoka imitująca metal.
Była to plastikowa płaska naklejka i takie złuszczenia widziałem na dwóch innych motocyklach z tego rocznika. XT S’ki na zbiorniku ma inne, wyglądają solidniej i są bardziej trójwymiarowe, wypiętrzają się ku górze – nie potrafię powiedzieć, czy to metal czy znowu plastik, ale wygląda na materiał droższy i solidniejszy. W szczycie zbiornika w modelu 2012 w okolicach półki ramy był ładny logotyp S z napisem SUZUKI. Było to wytłoczenie pomalowane na srebrno. Podczas używania pewnych rodzajów toreb na zbiornik lub kabelków od akcesoriów mogło się wycierać.
W wersji XT element ten zalany jest bardzo ładnie w przeźroczystej masie plastycznej i nic mu już nie grozi – wygląda to wręcz ekskluzywnie. Na koniec zostawiam opony: Bridgestone Trial Wing. Moim zdaniem są słabe na mokrych nawierzchniach, szczególnie w niskich temperaturach. Miałem jednak wrażenie, że wyglądają nieco inaczej niż je zapamiętałem. Sprzedawca z Suzuki oświadczył, że od 2013 roku Trial Wingi to już inne opony niż jeszcze w 2012 r. Tego jednak stwierdzić nie potrafię – na razie dyskomfortu nie uświadczyłem, a porównać z Bridgestonami z 2012 r nie miałem możliwości
Coś, co mnie zastanawia – w porzedniku z 2012 r. miałem założone gmole Givi, w tym mam założone te same gmole. Gdy jechałem autostradą zdarzało mi się z nudów wygłupiać i w stylu chopperowców wyciągałem przed siebie nogi i kładłem je na gmolach. Dziś jadąc ekspresówką spróbowałem zrobić to samo i okazało się, że nogi zsuwają się z gmoli bo między nimi, a zbiornikiem paliwa jest mniej miejsca. Oznacza to, że albo osłony zbiornika są mocniej wyprofilowane dla lepszej ochrony przed wiatrem niż jeszcze 4 lata temu, albo profil gmoli się zmienił – nie wiem jaka jest prawda.
Na zakończenie prośba: jeśli ktoś z Was ma XT i miał okazję jeździć odnowionym modelem z 2012 r., to bardzo proszę o komentarz, czy odczuwa różnicę w kwestii pracy silnika. W oficjalnych komunikatach Suzuki nie trafiłem na informacje o zmianach dotyczących jednostki napędowej, ale XT jeździ zauważalnie inaczej przy niskich prędkościach, co ja określam jako płynniej i żwawiej. Co do opon Bridgestone Trial Wing i ich ewentualnych zmian proszę o to samo.
I jeszcze jedno. Zauważyłem to dopiero przygotowując się do pierwszego przeglądu na 6 tys im. Otóż od 2015 r. V-Strom wymaga wymiany oleju i przegladów nie co 6 lecz co 12 tys km! Oznacza to mniejsze o połowę wydatki na ASO, choć wymiany oleju w moim XT i tak zamierzam robić co 6 tys km. Wreszcie można planować trasy na 10-8 tys km nie martwiac się przeglądem.
Tomek Dąbrowski
W tym miejscu pozwole sobie dodac komentarz po przejechaniu 5 tys km. Opony Brigdestone nadal uwazam za najgorsze jakie można kupić, po raz kolejny doświadczylem na nich uślizgu tylnego kola podczas normalnej jazdy po deszczu. Rant miedzy szprychami gdzie obawialem sie zbierania wody i brudu pozostaje czysty, nie gromadzi sie w nim zaden piasek, nie wiem jak to mozliwe. Po 4 dniowej trasie 3 tys km do Rumunii i spowrotem ten rant byl jedynym czystym elementem na totaonie zapaskudzonym motocyklu. Coraz bardziej mi się XT podoba.
Zastanawia mnie, czy wersja XT i zwykła, z tego samego rocznika mają ten sam silnik, z tymi samymi zmianami w stosunki do wersji z 2012r? Czy wersja zwykła posiada silnik bez modyfikacji?
Pytam, ponieważ jestem zainteresowany zakupem i nie wiem, który wybrać. Bardziej skłaniam się do standardowego V-Strom, jeżdżę głównie po asfalcie. Będąc na jeździe próbnej dealer miał tylko XT.
Model XT którym nawinąłem już 6 tys km różni się z pewnością od poprzednika, który kupiłem w 2012r i nawinąłem na nim blisko 45 tys km. Zdecydowanie pod względem wyglądu, różnica w pracy silnika jest moim zdaniem niezauważalna dla kogoś, kto nie jeździł 12stką przez 3 lata prawie codziennie-ale o tym wszystkim pisałem wyżej w artykule. Co do wersji XT 2015 i wersji „normalnej” 2015 myślę, że różnic nie ma absolutnie żadnych. Byłoby to chyba rozsądne z punktu widzenia optymalizacji wydatków przez firmę produkującą jedną wersję tego silnika, ale pewności nie mam. XT ma jedną ważną zaletę i poważną różnicę-szprychy, dzięki którym łożyska dostaną mniejszy wycisk podczas jazdy po kamieniach. I stąd różnica w cenie. Z pozycji jeźdźca obydwa motocykle wyglądają identycznie. Kup ten, który bardziej ci się podoba. Dla mnie XT wygląda super, ale to szprychy w połączeniu z oponami bez dętek zdecydowały o moim wyborze.
Dziękuję za informację. Raczej zdecyduję się na wersję bez szprych, ponieważ nie jeżdżę off road i również w kieszeni zostanie trochę monet na doposażenie.
Wersja ze szprychami, czy bez – w każdych warunkach jezdzi tak samo. Dopoki nie przydarzy ci sie jakas ekstrema w stylu kilka dni z rzedu po kamieniach z obciazeniem w granicach maksymalnego dopuszczalnego, to nic sie nie stanie. A nawet gdyby, to taniej bedzie kupic nowe lozyska niz inwestowac w kola szprychowane. Ja wybralem XT bo bardzo mi sie podobal, mialem te 1500 zl wiecej i jednak wole szprychy. Daj znac co kupiles. VStrom to genialny motocykl.
Zapytałbym o jeszcze jedną sprawę. Nie jeżdżę off road, ale zdarzają się kilkuset kilometrowe przejazdy autostradami. Czy długatrwała jazda z prędkościami 130-140 km/h nie jest męcząca dla silnika? Jakie jest wtedy zużycie paliwa? Nawiasem mówiąc koła ze szprychami też mi się podobają, tylko ten dziubek, nie za bardzo mnie urzeka.
W dziale Podroze sa moje relacje z wyjazdow na VStromie 650. Dojazdowki do miejsc docelowych to czasem 2 tys im, ktore najczesciej robilismy w dwa dni jadac non stop 1000 czy 1300 km autostradami, najczesciej 130-145 km/h. Dla DLa to pestka, nawet 170 mozesz leciec tylko licz sie wowczas z zuzyciem paliwa nawet 6 litrow. Podczas stabilnej jazdy ze stala predkoscia 130 km/h VStrom zjadal mi okolo 4,5 l/100. Mam na mysli jazde ze stalymi obrotami silnika bez manipulowania manetka w ta i spowrotem. Podaczas jazdy w korkach po Warszawie zima potrafi spalic wiecej, teraz w listopadzie mam codziennie do przejechania odcinek 10 km do pracy. Zimny silnik pali wowczas nawet 4’8-5L w korkach. I jeszcze jedno. Na jezdzie probnej przy malych predkosciach do 110 km silnik moze ci sie wydawac lekko ospaly i zamulony. Z 1 i 2 biegu rusza wolno i malo dynamicznie. W trawie i na szutrach to zaleta bo nie mieli kolem i jest bezpieczniejszy na sliskim. Za to powyzej 120km/h w DLa wstepuje szatan i maszyna swobodnie i bez wibracji jedzie jak rasowy sportowy turystyk, ktorym w istocie jest. Tez mialem takie obawy jak ty, ale na autostradzie sie przekonalem, ze ten silnik wlasnie 125-145 lubi najbardziej, a do 175 km na godzine jazda nie sprawia dyskomfortu. Nie bez powodu ta 650tka wygrywala corocznie gorskie wyscigi Alpen Masters zostawiajac w tyle dwukrotnie drozsze i dwukrotnie mocniejsze silnikowo motocykle. Dlaczego moglbym rozwazac osobiscie inny motocykl? Tylko z jednego powodu- wiekszy przeswit pod silnikiem, bo zdarzalo mi sie na nim zawiesic. Sa tylko dwie inne opcje, ale dla kogos kto chce poszalec w naprawde powaznym terenie – BMW gs 800 i Triumph Tiger 800 XC. Moze jeszcze BMW 650 lub 700 gs, ale komfort jazdy w przypadku BMW na dlugich odcinkach nieporownywalnie mniejszy.
Dziękuję za wszystkie informacje. Po zakupie pochwalę się.
Witaj Admin
Ujezdzam xt od maja i jest super. Ale pomimo krotkich dystansow moich wojazy jedna juz rzecz zaczyna mnie draznic….stuki z okolicy czachy. Dokladnie obejrzalem wszystkie elementy i nie moge zlokalizowac zrodla. Stuki objawiaja sie tylko przy jezdzie po bruku badz grubym szutrze – generalnie po wybojach. Jedyna rzecz ktora jest podejrzana to luzne mocowanie kierunkow- pomimo, ze sa wlasciwie skrecone to maja luz w przejsciu przez element czachy i mozna nimi merdac gora /dol- ha. Ale sprawdze to dopiero chyba wiosna. Czy twoj egzemplarz rownierz ma luzne kierunki?
Pozdrawiam
gregorb
Czesc. Wszyscy uzytkownicy malego DLa narzekaja na stuki dochodzace z przedniego zawieszenia gdy moto wpada w dziure. Ten typ tak ma, tak to japonczycy spartolili ze przy pewnym zakresie ugiecia nastepuje uderzenie gdzies w amortyzatorze i to nawet na delikatnych dziurach w asfalcie. Tak ma byc. W moim modelu z 2012 r. juz tego problemu nie bylo, w rozmowoe z jednym z mechanikow dowiedzialem sie, ze przekonstruowano jakies „pierscienie” w lagach i juz sie nie zderzaja ze soba. W XT tez nic sie u mnie nie dzieje. Ale sa wyjatki, mialem tak w obydwu motocyklach Vstrom. Gdy temperatura spada w okolice zera i np ziezdzam z kraweznika lub jade po bruku zdarza sie ze cos w przednim zawiasie stuknie sporadycznie. To chyba dlatego, ze przy tej temperaturze spada elastycznosc zawieszenia. A czy mam jakies luzy na kierunkach w XT nie zauwazylem przy myciu. Jutro sprawdze. Radze podjechac do ASO, moze masz jakis luz na polce albo niedokrecone lozysko glowki ramy jesli stukanie jest regularne. W nowej maszynie moze sie zdarzyc, przyjezdza przeciez w pudelku i czeka na skrecenie. Ustaw go na centralce, niech ktos dociazy tyl zeby przod poszedl do gory i sprawdz czy nie ma luzu na glowce ramy. U mnie nic normalnie nie stuka z wyjatkiem tych kilku razy ponizej zera.
Witam
Troche juz roznych sprzetow zajezdzilem wiec lagi bym rozroznil. Daja troche bardziej metaliczny dzwiek a ten taki calkiem plastikowy jest ale wciaz stukot nie trzask czy zgrzyt. Najpierw przyjze sie tym kierunkom- po co im ten luz w przejsciu…moze moto przychodzi z kierunkami zdjetymi do transportu i skladacze pomineli jakis dystans- w znaczeniu- pirscien…..buu. Dojde,napewno dojde sam do zrodla moich stresow a wtedy sie podziele. Lata nie pozwalaja na brykanie sprzetem w niesprzyjajacej aurze. Ale na pewno co sie odwlecze…
pozdrawiam
gregorb
No wiec obejrzalem dzis swojego XT. Faktycznje kierunkowskazy sa na luzno gora/dol, mozna je przesuwac, ale to mi na 100% nigdy nje stukalo. W innych kierunkach siedza sztywno wiec moze faktycznie masz niedokrecone.
witam,
a co fani małego DL mają do powiedzenia o nowym dużym DL czy wart jest trochę więcej kasy niema na razie wersji XT i szprychowych kół więc w teren raczej średnio ale jest niewiele cięższy a dużo mocniejszy więc jeśli chodzi o turystykę lepszy ? może jakieś małe porównanie.
Szprychy nie mają wpływu na to jak sobie moto radzi w terenie ale na trwalosc lozysk i sztywnosc felgi-takie jest moje zdanie. Co do duzego DL 1000, to mialem okazje spedzic na nim kilka godzin zaledwie i bylem pod mega wrazeniem. Duzo lzejszy w odbiorze niz jest na papierze, moze nawet wydaje sie lzejszy niz maly DL. Doskonale sie prowadzi, czuc moc, swietnie przyspiesza i hamuje a trojstopniowa kontrola trakcji osmieli nawet poczatkujacych. Zdecydowanie wart jest swojej ceny. Gdyby przykleic mu znaczek BMW bylby hitem za kilka tys zl wiecej. Moze jak mi go kiedys dadza na dluzej to pojawi sie tu test. A moze ktos go ma i chcialby sie podzielic wrazeniami? Ja raczej sie nie skusze bo zwyczajnie nie potrzebuje litra, 800 cm to jest dla mnie gorna granica zainteresowania poki co. Do turystyki dwuosobowej z pewnoscia bedzie to lepszy wybor niz maly DL.