Suzuki po raz kolejny i z zaskoczenia prezentuje swoim fanom nowe wcielenie legendarnego już motocykla V-Strom 650 i to od razu w wersji regularnej jak i przeznaczonej na bardziej wymagające drogi. DL 650 2017 wygląda kapitalnie. Że tak samo jeździ od niemal dwóch dekad, to wiedzą już wszyscy.
Kto by przypuszczał, że od roku 2012 V-Strom 650 doczeka się aż trzech odsłon. Najpierw radykalna zmiana wizerunku, zegarów, pojemności zbiornika i redukcja zużycia paliwa plus zwiększenie prześwitu o 1 cm i kilka KM na dokładkę przy jednoczesnej redukcji masy o 7 kg. Potem prezentacja wersji XT z dodatkowym błotnikiem i szprychowanymi kołami, co miało zapewnić lepsze przenoszenie naprężeń podczas jazdy poza utwardzonymi drogami. Zmiany te były bardzo pozytywne jednak nie każdemu nowy wygląd V-Stroma 650 się podobał. Tym razem nie ma już powodów do narzekania: V-Strom 650 2017 i jego wersja XT są piękne.
DL650XT – fot. Suzuki
Widać, że wreszcie ktoś postanowił opanować stylistyczny chaos, jaki pojawił się w rodzinie V-Strom 650 i V-Strom 1000 i teraz wszyscy jej członkowie są do siebie podobni. Nowy DL 650 nie doczekał się rewolucyjnych zmian – po co psuć motocykl doskonały. Ten sam, wciąż unowocześniany silnik pochodzący od sportowego Suzuki SV650 to już legenda, pancerne serce nie do zajechania. Reszta to detale, które mają sprawić, że będzie się tym motocyklem jeździć jeszcze przyjemniej i bezpieczniej, choć trudno w to uwierzyć, że coś można tu jeszcze poprawić. Dla zwolenników klasyki wrócił analogowy zegar obrotomierza, jednak z cyfrowego wyświetlacza nie zrezygnowano. Pokaże on pomiary spalania, ale też godzinę, przebiegi, temperaturę i teoretyczny zasięg motocykla, który spokojnie osiągnie 500 km bez tankowania.
Nowością będzie wreszcie dwustopniowa kontrola trakcji, o ABS nie ma nawet sensu w tych czasach wspominać. Producent obiecuje też dodatkowych kilka koni mocy więcej. Kilka, czyli minimum 2 – a więc 72? A może 75? Wersja XT będzie cięższa o 1 kg i teraz ważyć będzie 216 kg z paliwem, wersja regularna za to schudnie do 213 kg. To będzie już 10 kg mniej, niż przed rokiem 2012. Ponadto wydech powędrował dużo niżej, więc maszyna w odbiorze będzie wydawał się jeszcze lżejsza. Kanapa pozostanie na wysokości 83 cm, dla wyższych raiderów będzie opcja wyższej kanapy. To co kocham w tym motocyklu, czyli genialne lusterka i wielkie, skuteczne handbary pozostają bez zmian.
Wraz z Suzuki V-Strom 650 zmiany dotykają także większego V-Stroma 1000. Są to zmiany na lepsze, choć wizualnie niewielkie. Duży DL1000 pojawi się w wersji XT, czyli dostanie szprychowane koła.
DL1000XT – fot. Suzuki
Drobne rozczarowanie z mojego punktu widzenia to prześwit. Nadal jest on duży, większy niż przed rokiem 2012, ale dla amatorów prawdziwego, ciężkiego offroadu to za mało. Gdy wsiądziesz na maszynę, z 17 cm pozostanie 13/15 cm w zależności od zastosowanej płyty pod silnik. To z powodu prześwitu po 60 tys. km spędzonych na V-Stromie udałem się na emigrację do BMW i kupiłem F800GS ADV. Jeśli Suzuki zdecyduje się kiedyś na zmianę tego parametru, np. poprzez zastosowanie większego 21” przedniego koła, stworzy motocykl kompletny. Być może powstanie on na silniku DL 1000 a nazywał się będzie Suzuki Dr Big 1200. Już krążą plotki, że zobaczymy go w najbliższej przyszłości. Biorąc pod uwagę to, że wizualnie projekt ten perfekcyjnie wpisuje się w linie rodziny V-Strom, szansa na spełnienie marzenia o prawdziwym turystycznym enduro ze stajni Suzuki rośnie.
Tomek Dąbrowski
Wiesz coś już o wstępnej cenie? Obydwu.
Hej. Poprzedni XT skoczyl z 33 tys na 36 z powodu spadku wartosci zlotego. A wiec do wyjsciowych 36 trzeba dolozyc ze to nowosc, ze bedzie mial kontrole trakcji, ledowe swotlo stop, od razu gniazdo zapalniczki i nowy, ladniejszy wydech a do tego musi spelniac norme euro4 to mysle, ze mozna sie spodziewac ceny 38.500t. Mimo wszystko to ma byc motocykl dostepny i oprocz wygladu i trakcji oraz kilku innych drobiazgow (start po wcisnieciu guzika bez jego trzymania az zaskoczy) to jednak caly czas ten sam poczciwy DL650. Takie moje spekulacje. Moze tez 39 tys, ale zakladam ze psychologicznej granicy 40 tys nie przekroczy. Dl 1000 xt bedzie wg mnie drozszy o 1500 zl od modelu z roku 2016.
Na DL650 śliniłem się już od dawna, nawet na tego bloga trafiłem znajdując twoją recenzję długodystansową i XT 🙂 Po lifcie już nie mogę doczekać się jazdy próbnej, a kto wie może i zakupu 🙂
Jesli pragniesz komfortu, mega zasiegu, niezlej dynamiki i bezawaryjnosci to kup ten sprzet. Teraz wyglada juz naprawde swietnie. W tej chwili mam moto z 15 KM wiecej,nale.mam wrazenie ze maly DL 650 wkrecal sie lepiej, choc dane na papierze mowia co innego. Jedyny powod dla ktorego porzucilem DL650 to przeswit pod silnikiem. Z plyta Givi obniza sie do 13 cm, znpkyta od evo do 15. Oczywisxie z obciazeniem kufrem, paliwem i kierowca. Jesli nie zamierzasz jezdsic nim po kamieniach wielkosci pilek do siatkowki to nie ma znaczenia.
Przyłączę się wreszcie komentarzem 🙂 Jak Bartek trafiłem tu szukając info o 650 przed kupnem Udało się już nakręcić 4 tys. km. Z jedną pechową mocno sytuacją, ale trudno. Bywa.
Mogę tylko potwierdzić koment admina. Bardzo mi się podoba nowa stylizacja – wręcz wkurza mnie, że mój v-strom tak nie wygląda 🙂
Czołem. Prawie byłem zdecydowany na 650XT a tu taka niespodzianka 😉 Zmiany raczej na lepsze, ale cena która tak jak piszecie pewnie sięgnie ok 38000zł co w porównaniu do aktualnych 34000 będzie znaczną różnicą. V-strom wydaje się kompletny, jedyne co jak narazie brakuje mu starego gabarytu co może się zmieni. Może tylko ja jestem przeciwnikiem zmniejszania ale usprawiedliwiam się wzrostem 200cm 😉 Nie wiem czy widzieliście ale 650 XT 2017 ma w specyfikacji szerokość 91 cm a wersja szosowa 84cm czyżby XT dostał szerszą kierownicę ? Jeśli tak kolejny plus.
Hej. No to cie zaskocze, bo juz Vstrom z 2012r. byl wiekszy /wyzszy od poprzednika i mial 1 cm wyzej kanape, tylko bryla sugerowala, ze jest od niego mniejszy. Jesli faktycznie kierownica bedzie szersza, to na plus dla komfortu „panowania” nad moto, ale w korkach na minus. Mi sie nowa koncepcja bardzo podoba. Jesli jeszcze wypusscza w tej stylistyce DR Biga, to wreszcie beda miec spojna koncepcje podroznych enduro a ja wroce po motocykl do Suzuki.
Wszystko na to wskazuje ale wiadomo czas pokaże. Jeśli taki będzie krok Suzuki to zwolenników na pewno zyskają, a może i powstrzymają tych którzy odchodzą do innych producentów.
A tak poza tematem, bardzo fajnie czyta się artykuły, na moje oko dobra robota : )
W tym roku opuscilem Suzuki, bo nie maja prawdziwego turystyka enduro z duzym przeswitem pod silnikiem, min 20 cm a tego potrzebowalem do realizacji moich planow na 2017 r. Jesli pusscza DR Biga wroce, bo Suzuki to dla mnie synonim bezawaryjnosci, do ktorego dalego KTM czy BMW. Dzieki za opinie. Cierpie na brak czasu, nje wrzucam tyle tekstow ile bym chcial, ale poki mam z tego przyjemnosc bede sie staral, zachowac obiektywizm i niezaleznosc takze. A nowy DL650xt….jest genialny.
Ja w tej chwili jeżdżę od trzech lat KTM 990 Adventure i w tym roku myślę o zmianie. KTM , cudowny, mocny, wygodny, w zakrętach wręcz ideał. Jednak gubi śrubki, w Słowenii na winklach straciłem tylni hamulec, rozkręcił się, ot tak. Oczywiście narawa 1,5 minuty. Zasięg KTM koszmar. Nie ma znaczenia czy jedziesz nim 120 czy 180 pali 8,5 l.co daje 240 km oczywiście bez wskaźnika paliwa tylko nagle zapalająca się w najmniej oczekiwanym momencie kontrolka rezerwy. W naszej grupie wyprawowej „Leniwe lemury” łatwo sprawdzić , mamy cztry V Stromy które wiecznie muszę czekać aż ja dotankuje bo ich zasięgi są niesamowite. Co prawda im brakuje mocy w porównaniu z katem ale co tam.
Zakochałem się w Vstromie 1000XT. Jest decyzja oddaje KTM.
Mialem okazje polatac troche dl1000 i bylem po wrazeniem porecznosci, zasieg tez bedzie mial gigantyczny bo spalanie oscylowalo w granicach 5 l/100.KTM to dla mnie najpiekniejsza maszyna na swiecie, dlugo sie nad nim zastanawialem. Ale doszedlem do wniosku, ze w podrozy wazniejsza jest bezawaryjnosc i zasieg niz moc czy skoki zawieszen.